Dziś jednak chciałam się z Wami podzielić czymś zwyczajnym, a wyjątkowym. Codziennym, a niesamowitym.
Nadeszła moja ukochana, złota jesień. Jestem przeszczęśliwa.
Dzisiaj drogę do szkoły i ze szkoły pokonałam pieszo, częściowo przez to, że zapomniałam przejazdówki, ale także z powodu przepięknej pogody (w Warszawie jest dzisiaj około 20 stopi! *o*). Spacer dobrze mi zrobił, zwłaszcza ten popołudniowy. Często przed powrotem do bursy odwiedzam na chwilę ogród Krasińskich, żeby pobyć chwilę wśród drzew i pospacerować. Zachwyciły mnie kolory liści podbite blaskiem słońca i delikatny wiatr, ciepłe a zarazem chłodne powietrze. Ciepłe barwy kontrastowały z błękitnym niebem (patrząc w górę) i szarym chodnikiem (patrząc w dół). Każdy listek różnił się od siebie odcieniem. A ja tylko chłonęłam to wszystko wzrokiem, pogrążona w myślach.
Uwielbiam tak sobie na chwilę przystanąć i obserwować piękno wokół mnie. A jesień jest porą do tego idealną - wokół tyle kolorów!
To nic, że za chwilę będzie plucha i zgnilizna. Teraz jest pięknie i to się liczy!
Widać spadające liście! <3 |
Jakże ubolewam nad tym, że nie mam aparatu :c W rzeczywistości kolory były o wiele bardziej nasycone.
Niestety, muszę się już pożegnać, chemia wzywa...
Do następnej notki! Mam nadzieję, że pojawi się ona niedługo.
___________________
Lubicie jesień?